poniedziałek, 12 października 2009

Wojna trwa.

Zapytano mnie dziś, co słychać na froncie w Mirmiłowie. Wiadomo bowiem, że od pewnego czasu trwają tam nieustanne zamieszki związane z zagarnięciem wielu obszarów przez gen. Pollyannę.
No cóż, linia frontu uplasowała się na granicy: kuchnia i przedpokój. Żołnierz Jożik to dezerter, który bukruje się w wersalce, Mirmiłek zaś to uciskany cywil. Generałowie w postaci Pollyanny i Czesława rozgrywają niekończące się bitwy i potyczki o rozmaite terytoria takie jak: wiklinowy kosz, kartonowe pudło z kauflandu czy twierdza pod kuchennym stołem. Ta ostatnia zajmowana jest raz przez wojska Polly, raz przez siły Czesia. Mamy też twierdze niezdobyte, w których kryją się strudzeni generałowie. Twierdza Czesławów mieści się na małżeńskim łożu Dużych, zaś twierdza Polków to szafka na buty. Dwa te obszary stanowią enklawy, terytoria niepodległe, nietknięte działaniami wojennymi. Wojska Pollyanny bronią mniejszość uciskaną, czyli cywila w osobie Misia. Cywil nie bardzo kuma, o co w tym wszystkim biega, i nie rozpoznaje ani wojsk przyjacielskich, ani wojsk wroga. Dezerter zgodnie z naturą wszystkich dezerterów grabi kocie miseczki, zakrada się także do misek generałów i pędzluje je do czysta. Nie istnieje dlań żadna świętość. Nie pali, na szczęście, nie gwałci i nie morduje, ale usiłował tereny działań wojennych zalać kubłem wody do mycia podłóg. Przypuszcza się, że w trakcie trwania popowodziowych porządków, korzystając z chwilowego zawieszenia broni, dezerter usiłowałby umknąć przed wymiarem sprawiedliwości, a być może nawet przed plutonem egzekucyjnym. Pluton egzekucyjny z pewnością zostanie powołany, gdy gen. Czesław odkryje, że jego dotychczasowy żołdak nie tylko zdezerterował, ale też wdał się w kompromitujący flirt z dowódcą wrogich wojsk - gen. Pollyanną.
Działania gen. Czesława też nie odznaczają się zbytnią czystością zamierzeń. Dowódca ten kontaktuje się bowiem tajnie z Siedzibą Rządu, szczególnym zaufaniem dażąc jego szefową - czyli Dużą. Przedstawiając fakty z pól bitewnych w nieco drastyczny i dramatyczny sposób, usiłuje on wymóc na Rządzie decyzję usunięcia gen. Pollyanny. O ile Szefowa gabinetu być może jeszcze kilka dni temu była skłonna przychylić się do próśb generała, o tyle jej zastępca (szara eminencja) absolutnie był temu przeciwny. Ponieważ Szefową i zastępcę łączą zażyłe stosunki, gen. Czesław nie uzyskał zapewnienia, iż gen. Pollyanna zniknie. Co więcej, do wielce skonsternowanego Czesława dochodzą wciąż wieści o nieuchronnie zbliżającej się konieczności ostatecznego i wiecznego podziału terytoriów. Wojna zatem trwa, o tyle trudna, że Czesław nie ma popleczników. Przypomnijmy - cywil jest niezorientowany i wszystko mu jedno, kto go będzie gnębił, ograbiał z pudełek i uciskał, zaś dezertujące wojsko radzi sobie o tyle świetnie, że osoba sprawująca władzę jest mu obojętna.
Przed chwilą Czesław rozpoczął kolejne zbrojenia przy pomocy drapaka, Pollyanna natomiast rozbiła obóz na terenach opuszczonych przez cywila. Cywilek przeniósł się do skromnej budki drapakowej, co nie spodobało się Czesławowi. Próbując wygonić cywila Misia z jego tymczasowej siedziby, Czesław rozpętał kolejną ostrą bitwę. Pollyanna pojawiła się bowiem nie wiadomo skąd, i spadła na Czesława niczym grom z jasnego nieba, niczym czterech jeźdźców Apokalipsy razem wziętych. Generał umknął z pola bitwy.
Po raz kolejny działania Pollanny zadziwiły Rząd i otoczenie. Drobne i niepozorne siły zaatakowały - w obronie uciskanej mniejszości - dużo potężniejszego wroga. W Mirmiłowie nastał czas napięć, ale też pozytywnych zmian w warunkach życia najsłabszych obywateli :D

1 komentarz:

  1. Ależ sobie Polcia rządzi no, no ..Żeby się tylko ta wojna krwawo nie toczyła ,to na podpisanie paktu o nieagresji na pewno znajdą chwilkę ;-)

    OdpowiedzUsuń