sobota, 22 stycznia 2011

Cześć! Co jesz??



Śniadanie.

- Cześć! Co jesz???
- Nic szczególnego Czesiu, na pewno nie będzie ci smakowało. To serek ze szczypiorkiem.
- O! na pewno pyszny, daj spróbować. Pachnie dobrze.
- Nie. Nie lubisz serka. Nie lubisz szczypiorku.
- Niestety, moja droga, nie możesz tego wiedzieć. Ja mam wrażenie, że bardzo lubię i chętnie bym się poczęstował.
- Czesio! Nie wsadzaj dzioba do talerza! Zobacz: serek, szczypior! Nic innego! Nie wytrzymam! Proszę! Masz! Dobre?
- Ooooojj, ffffuuu, paskudztwo, obrzydlistwo, ooo fuuu, jednak podziękuję!

Czesio odchodzi kilka kroczków. Zatrzymuje się. Wraca.

- Wiesz, mam przykre wrażenie, że mnie okłamałaś. Nie dałaś mi tego, co masz na talerzu. Na talerzu pachnie ładnie, ale na miseczce już nie. Zapomnijmy jednak o twoim nietakcie i zacznijmy tę rozmowę jeszcze raz. A zatem: cześć! Co jesz??
- Czesio. To serek. Nie mam nic innego, no nie lubisz serka chłopie!! Dawałam ci.
- Nie, nie, nie. Mieliśmy spróbować jeszcze raz. Słuchaj, ty mnie poczęstujesz, a ja sobie pójdę. Proste. Zatem?
- Dobrze. Masz zatem ostatni raz. Proszę!
- Oooooooj, ffffuuuu, paskudztwo, obrzydlistwo, ooooo fuuuu, jednak podziękuję!

Czesio odchodzi kilka kroczków. Zatrzymuje się. Wraca.

- Wiesz, ponownie mam przykre wrażenie, że mnie okłamałaś. Nie dałaś mi znowu tego, co masz na talerzu. Na talerzu pachnie ładnie, ale na miseczce już nie. Po raz kolejny jednak jestem skłonny zapomieć o twoim nietakcie i dać ci kolejną szansę potraktowania mnie właściwie. A zatem: cześć! co jesz???
- ....

Obiad.

- Cześć, co jesz???
- Czesio, ty znowu tutaj!? Pierogi jem. Grzyby, kapusta! No nie lubisz. Przerabialiśmy to!
- Niestety, moja droga, znów tkwię w obawie, że nie możesz tego wiedzieć. Odnoszę nieodparte wrażenie, że jednak bardzo lubię pierogi z kapustą i grzybami i bardzo chętnie bym się poczęstował. O tym tutaj, na przykład.
- Czesio!! Jasny gwincie. Nie dam ci pieroga! Nie lubisz, nie zjesz. Precz mi od talerza.
- Zachowujesz się bardzo niekulturalnie. Ja cię tylko grzecznie pytam. O... ten tutaj, o ten, ten będzie pyszny. Wiem to.
- Diabli nadali kota w talerzu! Masz! Proszę!!
- Oooooo fuuuuuj! Paskudztwo, obrzydlistwo, oooo, fuuuuu, jednak podziękuję!

Czesio odchodzi kilka kroczków. Zatrzymuje się. Wraca.

- Wiesz, już po raz kolejny mam przykre wrażenie, że mnie okłamałaś. Nie dałaś mi tego, co masz na talerzu. Na talerzu pachnie ładnie, ale na miseczce już nie. Znów jednak jestem skłonny zapomnieć o twoim nietakcie i dać ci kolejną szansę potraktowania kota z szacunkiem. Zacznijmy zatem jeszcze raz: cześć! co jesz???


Kolacja.

- Cześć! Co jesz??
- Piotruś, zabierz Czesia!!!!
- Oj tam, oj tam. Troszkę, mam wrażenie dramatyzujesz, o! to na pewno jest pyszne! Mogę się poczęstować?
- Czesio, ty nie lubisz żadnej naszej wędliny, nie lubisz takiego mięska.
- No wiesz! Nie spodziewałem się, że aż tak będziesz mi wpierać nieprawdę. Oczywiście, że lubię mięsko! Jestem niemal całkowicie pewien. Przypuszczenia swoje opieram na tym, że nie istnieje kot, który nie lubi mięska. Jestem niemal gotów się założyć...
- Czesio! Ty jesteś kotem, który nie lubi wędlin! Nie tkniesz tego!
- Nieładnie tak wydawać sądy, nie upewniwszy się pierwej, czy są słuszne.
- Aaaaaa! Masz! Dzięciołku jeden. Proszę! Smakuje!? Dobre?!
- Oooooo fuuuuuuuj!!!!!! SŁONE!! Oooo paskudztwo! ooo obrzydlistwo!!! Fuuuuuujjjjjjjj!

Czesio ucieka. Nagle zatrzymuje się, myśli, wraca.

- Wiesz, to doprawdy przykre, ale znów rozkwitło we mnie przekonanie, że mnie okłamałaś. Nie dałaś mi tego, co masz na talerzu. Na talerzu pachnie ładnie, a w miseczce już nie. Ja jednak cierpliwy jestem i wybaczający. Udajmy, że nasza poprzednia rozmowa nie zaistniała i rozpocznijmy wszystko jeszcze raz. A zatem: cześć! Co jesz???

Epilog

Wieczór, po kolacji.

- Cześć! Co jesz???
- Raffaello. Siadaj.
- Mrrrrr, kocham to. Ciebie też kochammm.
- Wiem.
- No to jak zwykle: ja kremik, cały calutki, a ty skorupkę!
- A migdałka kto dzisiaj je?
- Jeśli to jest to twarde, to ty! Mi wylatuje między ząbkami, kremik poproszę.
- W porządku. Tylko czemu ja nigdy nie jem kremiku?
- Taki los, zaprosiłaś mnie przecież... Mmmmmm.

Przybiega Joż:

- Cześć! Co jesz????

***************************************

Przypis odautorski: proszę się nie sugerować postem i nie sądzić, iż karmię koty ludzkim jedzeniem. Czesio nie cierpi ludzkiego jedzenia i nigdy, ale to nigdy nic nie je - poza kremikiem z rafaello, którym niekiedy (naprawdę bardzo rzadko) go poczęstuję. Zawsze jednak Czesio naszego jedzenia ostro się domaga. On chce, on musi dostać. I męczy dopóty, dopóki mu się nie da, aby po raz tysięczny mógł się przekonać, że tego nie lubi. A i to nie pomaga. Potrafi wracać kilka razy podczas jednego naszego posiłku i wnikliwe badać zawartość naszych talerzy. Pozostałe koty przybiegają zobaczyć, co jemy, ale nigdy nie domagają się dzielenia z nimi posiłkiem.

16 komentarzy:

  1. Skąd ja to znam ?! ;)
    Młode, rezydentne, jako że chyba ADHD ma, przylatuje, robi iście żyrafią szyję, wieeelkie oczy. Zaczyna kręcić szyją, niuchać, ślipić ;)
    W tłumaczeniu na ludzkie brzmi to mniej więcej tak:
    "Co masz?!Co masz???! Ja też chcę !!! Też chcę !!! Daj mi, daj Mi !!! No już !!!".
    Oj koty, koty, niecnoty :D
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale fajnie, ze ktos jeszcze kocha koty jak ja:)

    basia bond

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że całkiem sporo takich miłośników by się znalazło :) Pozdrawiam Basiu!

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak jakbym Franka widziała:))))Jak tylko widzi że coś jem zaraz przylatuje i włazi do talerza.Tylko że on też nie je ludzkiego jedzenia,za wyjątkiem wylizania kubka po jogurcie,miseczki po lodach i masy z rafaello:))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna opowieść! :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. he he he ale się uśmiałam :-) Mój Heniek robi podobnie, tylko nic nie mówi a siada obok i szturcha mój łokieć łapką i tak patrzy ,patrzy. Potem powącha jak mu coś podstawię i się krzywi. Jedyne ludzkie jedzenie , które ubóstwia i dostaje od czasu do czasu to polędwica łososiowa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rewelacyjny wpis, ubawiłam się.. Będę sobie do was zagladac. Jeśli nie widziałaś, to zerknij sobie na to (to nie spam i nie jakiś autolans) http://www.simonscat.com/tvdinner.html podejrzewam, że docenisz:)
    Pozdrawiam, Anna

    OdpowiedzUsuń
  8. a może bajeczki dla kotków:
    są na www.nasze-bajki.pl

    http://www.nasze-bajki.pl/pl/przegladarka.aspx?bajka=225

    http://www.nasze-bajki.pl/pl/przegladarka.aspx?bajka=580

    OdpowiedzUsuń
  9. bajki niczego sobie

    OdpowiedzUsuń
  10. śliczne kotki zapraszam do siebie na bloga
    http://muscle-zone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Umieram. Od dwóch godzin umieram. Mój szef patrzy podejrzanie, bo od dwóch godzin płaczę ze śmiechu. Nie mogę przestać czytać. Jak nie przestanę to mogę stracić posadę i za co wyżywię Moje Koty??? Nie przestanę. Spróbuję czytać trochę szybciej i może poskromić parsknięcia. Doskonale piszesz! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję! Zdradzę cichutko, że na podstawie "Mirmiłowa" powolutku powstaje książka, dla której szukam wydawcy. Bardzo się cieszę, że blog się podoba. Radzę podsunąć szefowi do poczytania ;) ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. I co z książką? Ukazała się? Blog czyta się fantastycznie, jakbym swoje sierściuchy widziała (ale moje to mniej włochate i nierasowe).
    Pozdrawiam serdecznie, liczę na nowe wpisy :)

    OdpowiedzUsuń