środa, 6 kwietnia 2011

Mały, chudy, ale byk!

Za górami, za lasami, choć wcale nie tak dawno temu żyło sobie trzech braciszków. Najstarszy był wielki, średni był sprytny, a najmłodszy ani jedno, ani drugie. Najstarszy był mądry, średni był bystry, a najmłodszy miał inne priorytety. Najstarszy był silny, średni inteligentny, a najmłodszy... no, miał jakiś urok w sobie.
Nazywali się Czesio, Jożik i Mirmiłek. Mieli też siostrzyczkę, ale ona nie odgrywa żadnej roli w tym opowiadaniu.
W baśni o trzech braciach pojawia się zawsze stara matka, ojciec, który odumarł był dziatki swoje, gdy te tkwiły jeszcze w kolebkach i powijakach oraz piękna królewna. Ja się na takie rozwiazania nie zgadzam, bowiem  - choć nazywa się mnie "kocią mamą" - nie jestem stara! Duży kociego ojca nie przypomina i - chwalić Boga - żywie jeszcze, zaś żadna bladolica królewna po blogu pałętać mi się nie będzie. Bo nie.
Braciszkowie żyli zatem z młodą matką i całkiem niepodobnym do kota ojcem, skutecznie chronieni przed zakusami obcych królewien. Najstarszy i średni budzili podziw powszechny i słyszeli dnia każdego pochwał mnóstwo, najmłodszy zaś - był chwalony, bo tak wypada. Młoda matka pozostawała jakoś przesadnie wyczulona na jego punkcie i jak kto nie chwalił odpowiednio, to nawet herbaty podczas odwiedzin nie dostał. Nad malcem roztkliwiać się należało i kropka.
Najstarszy i średni uczyli się pilnie wszystkiego, co dzielne koty wiedzieć powinny, najmłodszemu opornie jakoś to wychodziło. A to zapominał, jak ma na imię. A to nie wiedział, gdzie się źródełko z wodą znajduje. A to zapominał, gdzie spichlerze. Ludzie się dziwowali i gorszyli, bo o ile najstarszy i średni wyglądali mądrze i inteligentnie, o tyle najmłodszemu zdarzało się języczka zapomnieć schować i z takim mało bystrym wyrazem pyszczka dziwował się on światu.
Chudziak był z niego i mizerotka. Kichał, prychał, jadł mało co. Gdy zdarzało się, że po wyczerpującym dniu najstarszy z najmłodszym odpoczywali obok siebie, światu ukazywał się widok niezapomniany. Rozmiary braciszków porównywalne były do Dawida i Goliata lub Flipa i Flapa.


Pewnego dnia jednak zauważono w zamku przedziwne zjawisko. Oto najmłodszy, najchudszy, najsłabszy braciszek zaczął przedziwnym trafem zagarniać jak największe tereny wspólnych zabaw, turniejów i wypoczynku. Czy odwiedziła go jakaś wróżka, czy może ukradkowy pocałunek jakowejś przedsięiorczej królewny to sprawił - nie wiadomo. Tak czy owak, malec wypracował sobie niepodważalną pozycję.
Gdy w jednej z komnat pojawił się olbrzymi materacyk, cztery razy większy od najmłodszego, Mirmiś tak się wokół niego zawinął, że olbrzymiemu Czesiowi pozostał jedynie kawałek starego, wybrakowanego kocyka. Mały Miś na wielkim materacu, wielki Czesio na małym kocyku. Widział kto kiedy takie dziwy?
Nadworny malarz tak był zdumiony zaistniałą sytuacją, że jej nie uwiecznił.
Okazja do wykonania wiekopomnego dzieła zaistniała jednak nieco później, gdy oczom zdumionej gawiedzi ukazał się Czesio wiszący na skraju kanapy, na której jednocześnie kokosił się Miś.

Jak to się stało - nie wiadomo. Dlaczego w małym ciałku zaistniała nagle tak wielka siła przebicia - orzec trudno. Czekamy na rozwój wypadków. Nawet siostrzyczka, która wydaje się trudnić czarną magią najgorszego sortu - też zaczyna pozostawać pod wpływem Misia. Zagarnia on jej ulubioną szafeczkę, na co nie odważył się dotąd żaden śmiałek. Czy maleństwo wkrótce zdobędzie skarb? Jaka magia mu pomaga? Wierzymy, że mały Miś wzorem wszystkich niedocenianych baśniowych postaci przyniesie nam jeszcze wielkie szczęście.

7 komentarzy:

  1. Aniu mały Miś wciąż Wam niesie szczęście...

    Opowiadanie jak zawsze słodkie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie koty piękne :)! Ale te najmłodsze, niby najsłabsze ;) - jakoś tak się chciałoby dodatkowo dopieścić :). Zaglądnęłam przez przypadek, ale już będę stałą bywalczynią ;)... Dodałam Was do ulubionych na swoim blogu: kociki-abigail.blogspot.com. Pozdr. :). Ps. zaglądnęłam też do wierszy - urzekające :)...

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekny ten malutki, rozczulajacy :)
    Ile on wazy tak z ciekawosci, mozna sie zapytac? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miś wygląda na takiego malutkiego, bo jest podgolony. Tak nam obrósł na zimę futrem, że mąż średnio radził sobie z czesaniem. Tak naprawdę te zdjęcia są małą mistyfikacją. Misiulek po prostu zwija się w taką kuleczkę, że wydaje się straszliwie malutki. Waży 4,60, więc całkiem znośnie. Gdy obrośnie swym wielkim futrem różnica między nim a Czesiem znów będzie niezbyt duża.
    Ile waży Czesio zatem?? No cóż... jeszcze raz tyle. Jest bardzo potężny i grubokościsty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Te małe tak mają ,maleńkość nadrabiają zachowaniem ;)
    Buziaki dla Niebieściuszków :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo są wielkie duchem! Ot co!
    Pozdrowionka i głaski dla Karmelka, Gucia i Filipka. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozdrowionka i głaski przekazane ;)
    Dziękujemy :))

    OdpowiedzUsuń