wtorek, 5 lipca 2011

- A ty jak myślisz, Jożiku, istnieje czas??
- No ba! Oczywiście. I to niejeden: czas jeść, czas spać!

... odparł Jożik zwijając się w kuleczkę.

Cóż, jeśli czas istnieje to jest wyjątkowo złośliwym tworem. Charakternym i podłym. Kiedy bowiem jestem w domu - pędzi jak obłąkany, zaś gdy przebywam poza domem - tkwi w miejscu, a nawet się cofa!
Takie rozmyślania snułam sobie przytłoczona zarówno paskudną, ropną anginą jak i świadomością, że niebawem - poza wymienionym przez Joża czasami - nadejdzie czas kolejny: czas wracać do pracy i czas wyjechać z domu. A potem po raz kolejny, znowu, i znowu... Brak wizji jakiejkolwiek stabilizacji sprawiał, że miałam wręcz ochotę przenieść się za sprawą tej anginy z tego padołu na lepszy. Teraz już wiem, że mam wręcz obsesję na punkcie planów, stabilizacji, ustalania wszystkiego na 10 lat z góry. Brak jasnych, określonych perspektyw jest dla mnie najgorszą chorobą.
 Dnia pewnego podjęłam ostatni wysiłek, w moim wyobrażeniu - daremny. Nie nadzieja, bynajmniej, ale wrodzone poczucie obowiązku kazało mi zadzwonić do szkoły, w której przepracowałam kiedyś ładnych parę lat. Dyrekcja nie bardzo chciała mnie wówczas wypuścić, a wypowiedzenie składałam z własnej woli - na rzecz pracy w liceum. Kilka miesięcy temu schowałam jednak dumę do kieszeni i podczas przypadkowego spotkania zwierzyłam się pani dyrektor, że mam kłopoty i najchętniej to bym z podkulonym ogonkiem wróciła do owego miejsca, w którym było mi dobrze i z którego nikt mnie nie wyrzucał. Dyrekcja powiedziała wówczas, że jeśli coś się znajdzie, to zadzwoni. Nie dzwoniła, zatem niby wszystko jasne. Ale trzeba wiedzieć na pewno...
- Aaaaa, dzień dobry pani Aniu. Miałam już kilka dni temu do pani dzwonić i jakoś ciągle zapominałam - wyćwierkała mi do słuchawki i już chwilę potem tańczyliśmy z Jożem obłędnego walca pt. "Na falach Bobru". Bo Duża wraca na stałe do domku. Duża dostała pracę, a cztery wcielenia Mzimu zebrały się w sobie i nareszcie przyniosły jej szczęście. Już ostatnio oberwało się Polci, że oto cała Japonia wierzy, iż szylkretki przynoszą szczęście, a ona co? Obija się.
Teraz jestem w Niemczech po raz ostatni. Zarabiam sobie na studia, idę bowiem na bibliotekoznawstwo. Umowę będę miała wprawdzie podpisaną na rok, ale wierzę, że być może po owym roku i dwóch z trzech semestrów bibliotekoznawstwa, znajdę zatrudnienie w bibliotece.
Mirmiłowo jakoś ożyło. Rozpierana pozytywną energią ostrzygłam brzuszki łachudrom. Oczywiście troje niewdzięczników źle oceniło moje intencje i zachowywało się w sposób karygodny. Miś piskliwym głosikiem oznajmiał światu, że oto on, Przytulasek-Cukiereczek, poddawany jest szokująco niesprawiedliwej i okrutnej operacji. Jego delikatna psychika dozna urazu! Będzie miał traumę i stanie się kotkiem z dysfunkcją poczesaniową. Kto napisze program terapeutyczny? No kto??
Pola rzuciła na mnie niejedną klątwę i chyba usiłowała mnie opluć, co przy znacznych brakach w garniturze zębów nie bardzo jej się udawało. Jożo konsekwentnie darł się "mamm-mma, nie!", a ja jakoś nie miałam sumienia mu w takiej chwili powiedzieć, że nie jest moim rodzonym dzieckiem i żeby zamknął dziób, bo mi policję nadgorliwi sąsiedzi wezwą. Przy wyrazistej artykulacji Joża w życiu nikomu nie wytłumaczę, że nie mam ludzkich dzieci.
I tak radośnie upływały nam dni. Z nosa płynęło, z oka płynęło, zakurzone kwiaty spływały wodą, ekspress pyszną kawą, walizka siuśkami, a moja dusza pławiła się w perspektywie rychłego powrotu do domu na stałe.
Nie bardzo wiem, gdzie rozpocznę studia. Jak pisałam wcześniej - Wrocław się nie określił. Być może będę dojeżdżać do Katowic. Zobaczymy. Gdziekolwiek jednak się nie znajdę - dam Wam znać i mam nadzieję, że wychylimy wspólnie niejedną kawę, piwko, winko, czy co tam lubicie.

Pozdrawiam najserdeczniej. Zdjęcia wkrótce...

Strasznie zła, ale spacyfikowana podczas czesania Poleńka:


Misio - z cyklu "A co ty tu masz ciekawego?"

14 komentarzy:

  1. No to gratuluję :)!!! Bardzo się cieszę i w ogóle :D. ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Polcia ma chyba sowę wśród przodków?Jesteś przekonana,że to jest w pełni KOT??
    Jestem daleko od moich kotkinsów i też straaaasznie tęsknię.
    A Tobie powiem magiczne:TO JUŻ OSTATNI RAZ!
    No i coś jeszcze (nie,nie mogę się powstrzymać!:))- kanaliki łzowe płucze się tępą igłą!Więc bać się można nieco mniej!;)
    Czy mam Ci poradzić coś na odporność na pw??
    Bo jakoś niepokojąco to brzmi...
    Pozdrawiam ciepło (mamy tu 37 w cieniu!)
    Kotkins

    OdpowiedzUsuń
  3. Święty Internetusie, TĘPĄ igłą?! Chcesz mi powiedzieć, że miałam wpychaną do oka tępą igłę?! Zgroza! To jeszcze gorzej niż ostra igła! Nie wiem, jak będę mogła z tym żyć! ;) ;) Zwłaszcza, że oko łzawi. Łzawi na słońcu i przy komputerze. Bardzo mnie to martwi, bo do domu wracam za 7 tygodni i nikomu tutaj nie pozwolę wpychać sobie igły. Zwłaszcza tępej! ;) Może to zrobić jedynie moja pani okulistka, którą podczas tej operacji zawsze trzymam za kieszeń od fartucha. Dlatego też jeśli znasz (a pewnie znasz) jakieś sposoby niedopuszczenia do kolejnego zatkania - bardzo proszę o priv. Co do temperatury, Drogi Kotkinsie, to tu gdzie jestem dziś były 43 stopnie. Mózg mi się gotuje.

    Abigail, dziękuję za odwiedziny! :D

    ps. To pisałam ja, Mirania. Blogger upiera się, że mój blog nie jest moim blogiem i że nie znam do niego hasła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to śpiewa jeden artysta "Los się musi odmienić". Pozdrawiam bohaterów mojego ulubionego bloga.

    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW!!!! SERDECZNE GRATULACJE!!!!! No cieszę się bardzo, ale to bardzo :)).
    Widzisz, jednak ten lepszy dzień nadszedł :)
    Bez przenosin, nerwicy futrzków, na miejscu. SUPER!!!!
    To życzę jeszcze określenia wrocławskiej szkoły, pozytywnego :)
    Przykro mi z powodu Twoich problemów z okiem.

    No i cieszę się bardzo,że wróciłaś na bloga, zaglądałam i miałam nadzieję, że wrócisz z dobrymi wieściami.
    I tak jest!
    Pozdrowienia dla Ciebie i futrzaków, wreszcie mają Cię dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Basieńko, no jeszcze tak całkiem to z nimi nie jestem. Całkowicie i na stałe wracam do Polski 25 sierpnia. Muszę sobie na te studia zarobić. Niby mam mieć dofinansowanie, niemniej jednak ja lubię mieć wszystko załatwione na wszelki wypadek samodzielnie.
    Tyle, że teraz praca w Niemczech wygląda zupełnie inaczej. Pełen relaks, bo mam świadomość, że to ostatni raz. Dzięki Dziewczyny, że zagladałyście. :)

    Mirania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie! Zaglądałam codziennie, i powoli zaczynałam się czuć jak intruz w obcym i pustym domu :) Teraz wszystko jest jak powinno, i moja ciekawość odnoście Kociakowa będzie - mam nadzieję - na bierząco znowu zaspokajana.

    Bardzo się cieszę, że marzenia powoli zaczynają się spełniać. Zawsze się spełniają, tylko nie zawsze od razu :)

    Pozdrawiam serdecznie :)
    Roma

    OdpowiedzUsuń
  8. Jutro napiszę na pw.Na miau.
    Jest 40 w cieniu.

    We wtorek będę miała KOTA.
    Trzeciego kota.
    Boję się...ale broję!:)
    Kotkins

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejna lekcja od życia:)w sprawie honoru w kieszeni:)))Cieszę się razem z Wami:))Mirmiłkowo wreszcie przestanie tęsknić,a blogerowi się nie dziwię że Cię nie rozpoznaje w obcym kraju:))))Jak los zamyka Ci drzwi,otwiera okno.Może juz dawno było otwarte tylko ta Twoja kieszeń była zamknięta:)))))))mizianko dla kociej ferajny,a zdanie o czasie mam takie samo jak Jozik:))))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Mirania zniknęła...moj niedoszły kot chory...i nie wiadomo co będzie...
    Ech,smutno,samotnie i źle jest na tym świecie...:((
    kotkins

    OdpowiedzUsuń
  11. Mirania kocha Kotkinsa. Najżyczliwszego z Kotkinsów. I przeprasza. :)

    Nie mam słów. Blog mnie nie chce wpuścić. Opadają mi ręce.

    Podpisano: Autorka Mirmiłowa.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja się chyba zastrzelę. Nie dość, że mnie nie wpuszcza, to jeszcze komentarze znikają. Przepraszam Jovannę, której komentarz zniknął :( Chciałam Jej podziękować za ciepłe słowo pod adresem bloga i za odwiedziny.

    MirANIA

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć! Nominowałam Cię do nagrody "One Lovely Blog Award"... Nie wiem, czy lubisz takie zabawy - jeśli nie, to nie chowaj urazy :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Z przyjemnością informuję, że nominowałam "Mirmiłowo" do nagrody One Lovely Blog Award.
    Post z nominacją: http://recenzje-dragonki.blogspot.com/2011/07/one-lovely-blog-awards.html
    Więcej szczegółów na: http://recenzje-wanilii.blogspot.com/2011/07/one-lovely-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń