4.00 rano
- Cześć, co u ciebie? Jak się czujesz? Bardzo źle? No, odpowiedz kotu! Ja sobie w takim razie tu przycupnę, obok ciebie, i będę cię leczniczo wygrzewał. Oooo, wsadzę ci pysio w ucho i będę głośno mruczał, to ukoi nerwy... A teraz położę się na szyi. Przy anginie wygrzewanie gardła to podstawa.
- Cześć Jożu... No, przytul się, przytul i śpimy...
- Żadne takie!! Posuń się jeszcze! Ja ci się położę na płucach, żebyś nie dostała zapalenia, bo wiesz, zejdzie choróbsko niżej i dopiero będzie problem... I żołądek ci wygrzeję, żebyś nie dostała grypy żołądkowej. Wiesz, co by to wtedy było?!
- Jożulek, nie kręć się... Śpimy...
- Oj tam, oj tam, czekaj, zlezę pod kołdrę, bo miałaś trzy lata temu problem z pęcherzem. O, teraz dobrze.
- Jożu, czekaj, muszę do toalety. Zaraz wracam i śpimy...
4.30
- Weź tę brodę, ja sobie ułożę pysio przy twoim uchu, a ty mnie głaszcz!
- Jożo, jak pragnę zdrowia, idź sobie! Albo śpimy!
- Głaszcz, mówię! Wszyscy by chcieli wszystko za darmo! Ja cię tu wygrzeję, chora jesteś, ale za to mnie głaszcz! Do drap, mówię, niżej! Po bródką! O tak...
4.40
- Teraz czekaj, ja się odwrócę, wygrzeję cię z drugiej strony, ale drap. Nie ma spania, co ja będę za darmo mruczał??
- Jożo, zabierz mi ten lodowaty nos!
- Drap, drap, nie przeszkadzaj sobie. I śpimy.
4. 50
- No i czemu przestajesz!? Mówię, że śpimy, ale jak tu spać, gdy ty nie drapiesz i nie głaszczesz? Mam sobie pójść?? Chcesz być chora?? Co za pacjent z ciebie?? Nie da się leczyć, gdy nie współpracujesz!
5.00
- Ależ się wiercisz, miejsce kotu zabierasz. A lekarz musi mieć pole do pracy!
- Zimno mi od tej ściany, wredne kocisko! Posuń się, albo cię przerobię na pasztet!
- Zero wdzięczności, zero. Ale ja jestem specjalista, profesjonalista i będę cię leczył, czy tego chcesz, czy nie! Posuń się jeszcze ździebko i drap, a ja pomyślę, co by ci tu jeszcze wygrzać.
6.00
- Cóż ty się tak tłuczesz po tej kuchni? Nie powinnaś spać??
- Słuchaj Piotruś, jak sowicie dopłacę, to przyjmą mnie z anginą do szpitala??
- Co ty bredzisz? Marsz do łóżka, odpocznij, pośpij...
No mój Franek też mnie tak leczy:))))od 5 rano:))
OdpowiedzUsuńO, jak miło, że Mirmiłowo odżyło! Super! Tylko - jak wynika z tekstu - choróbsko się przypałętało. No, to zdrowia życzę. Niech kotulce wygrzewają. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że wróciłaś!!!! Tylko wylecz się porządnie i nie gniewaj się już na Joża :-)
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie i czekam na kolejne sceny z życia!
Aga
Witaj!!! Wreszcie :))))
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę.
Tak mi brakowało Twoich opowieści :)
Mój Rudi tak zaczyna o trzeciej :)))
Bardzo brakowało mi nowych wpisów. Uwielbiam je. Mam to samo, tylko nie potrafię tak ładnie tego przekazać.
OdpowiedzUsuńDługo Cię nie ma Duża. :(
OdpowiedzUsuńHaha, świetnie piszesz Miraniu i przepiękne masz kociaste :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne wpisy :)
I zapraszam do siebie, na Tulipanowo :)
Zapraszamy do klubu
OdpowiedzUsuńhttp://ostrepazurki.blogspot.com/