piątek, 30 grudnia 2011

Z nowym rokiem, nowym krokiem...

Witajcie.
Czy Ktoś miły nas jeszcze pamięta? Oj, chyba nie mam prawa się tego domagać. Znów skandalicznie zaniedbałam blogowanie. No nic, popiszę sobie zatem ot tak, sama dla siebie, może znów przypadkiem kogoś to zainteresuje? ;)
Mirmiłowo tej jesieni kwitło radością. Kotuchy, odpukać, brykały zdrowe, tłuściutkie i zadowolone. Walki między Czesławkiem i Polcią zdarzały się bardzo rzadko. Jożo budził nas konsekwentnie noc w noc, a Miś stał się niesamowitym miziakiem i prowokatorkiem. Doszedł do wniosku (słusznego zresztą), że Duża kocha go bez granic, gwarantuje mu wieczysty immunitet i wybaczenie szkód wszelakich, zatem - i tu tok myślenia Misia okazał się być nieco wadliwy - będzie on sobie ustawiał inne koty. Bo tak. Prowokuje zatem Polcię, prowokuje Czesławka, a potem leci na skargę, gdy sprowokowani spuszczają mu manto.
Pod koniec sierpnia zakupiliśmy kociastym wspaniały drapak. Kosztował sporo, a wspominam o tym dla podkreślenia zaistniałego wkrótce potem absurdu. Rozpakowawszy cenny sprzęt, dokonaliśmy małego przemeblowania i dawaj - zapraszać koty do zabawy.
I bawiły się... Tyle, że olbrzymim pudłem po owym drapaku. Była to najkosztowniejsza zabawka jaką kiedykolwiek sprawiłam swoim kotom. Miś urządził sobie w pudle domek i po pierwsze prał solidnie każdego, kto się do domku zbliżył, a po drugie - przenikliwie darł dziobek, gdy któreś z nas próbowało olbrzymi karton wynieść. Aż do świąt Bożego Narodzenia pudło stanowiło wątpliwą ozdobę naszego salonu. Wielką, obdartą, niedającą się nie zauważyć. Ponieważ jego mieszkaniec toczył w tzw. międzyczasie bój o niepodległość, pudło przeistoczyło się w okupowaną twierdzę. Miało w związku z tym wszędzie dziury, było podarte i poszarpane. Kleiliśmy je zatem taśmą, a Duży nawet dobudował daszek, żeby oblężony władca mógł się skryć przed wyimaginowanym deszczem.
W dzień wigilii zdecydowałam, że w domu pozostanie albo pudło, albo ja i gdy kasztelanek był zajęty pomaganiem w ostatnich przedświątecznych porządkach, wytaszczyliśmy karton na śmietnik. Mąż mój z rozczuleniem stwierdził, że po 4 miesiącach pudło przeistoczyło się niemal w członka rodziny. Zastanawiamy się teraz, czy nie zrobić Mirmisiowi budki o rozmiarach pudła, z ładnej sklejki drewnianej, ozdobionej techniką decoupage. ;) ;)

No właśnie... Mirmiłowo troszeczkę ożyło dzięki ozdobieniu ścian pewnymi dziełami sztuki. Zaczęłam się ostatnio nieco bawić w dekupażowanie i powstała na przykład seria takich kocich obrazków.



Ten wspaniały obraz nabyliśmy do przedpokoju jesienią:


Zastawiając dom, zakupiliśmy do salonu te oto pamiątki:


A tu - skoro już przy zdjęciach jesteśmy - przedstawiam dzieło klasy najwyższej, zerowej, Czesia, oczekującego na wigilijną kolację:



... i pomagającego robić bombki na choinkę:



Zaś jeśli chodzi o moją skromną osobę, podsumowanie starego roku rysuje się całkiem korzystne. Podjęłam studia na bibliotekoznawstwie, pracuję w dwóch szkołach. Nie wiem wprawdzie, co będzie w przyszłym roku, ale jestem dobrej myśli. Cieszę się chwilami spędzanymi w domu. Piekę pachnące ciacha, dbam o kociaste, sporo czytam, zaczynam przygotowywać się do pierwszych egzaminów. Każdą komóreczką doceniam bycie w domu, z najbliższymi ludźmi i ukochanymi zwierzakami.

Zostańcie z nami, Kochani. Czekają nas przecież noworoczne życzenia, a może i jakieś foteczki się trafią?
Pozdrawiamy!!

12 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba obraz z przedpokoju :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam z powrotem :) No wreszcie się doczekałam :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja właśnie dziś sobie o Was pomyślałam,że dawno nie pisałaś co u kociego towarzystwa słychac:)pozdrawiam cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako anonimowa sympatycza :) tego blogu, wdzięczna jestem za wpis. Pozdrawiam serdecznie oboje dużych i wszystkie koty oraz cały dom. Czekam niecierpliwie i wiernie na kolejne wpisy pozdrawiam serdecznie. :-))
    Elżbieta

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj! Nareszczie! Codziennie zaglądałam i moja cierpliwość wreszcie została nagrodzona! Tak się cieszę, że piszesz w optymistycznym tonie!W nowym roku życzę Ci wszystkiego najlepszego, a sobie wielu, wielu relacji z Mirmiłowa!
    Pozdrawiam gorąco wszystkich.
    Anonimowa (prawie) Aga.
    PS. Bibliotekoznawstwo, hmm, fajne jest. Wiem coś o tym...

    OdpowiedzUsuń
  6. OCH,jak fajnie że Mirmiłowo jeszcze istnieje. Pozdrowienia.Ina

    OdpowiedzUsuń
  7. Mirmiłowo było, jest i będzie. Najwyżej z przerwami! ;) ;)
    Prawie Anonimowa Agnieszko, czy to TY? Zawężając kwestię, czy to TY, Koleżanko, wiedząca co nieco o bibliotekoznawstwie katowickim? Jeśli to TY, napisz proszę, czy sprawdziny z bibliotekarstwa są bardzo trudne?? ;) ;) Pozdrawiam najserdeczniej!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pani Aniu. Uwielbiam Pani blog. Zawsze czekam na nową wiadomość z Mirmiłowa. Bardzo cieszę się, że jest Pani w dobrym nastroju. Życzę, aby w Nowym Roku dopisywało Pani zdrowie, szczęście oraz aby spełniły się Pani marzenia. Serdecznie pozdrawiam. Ola.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Aniu!
    Ja to rzeczywiście ja, ale niestety nie ta, która może coś opowiedzieć o katedrze katowickiej. Za to o warszawskiej... to ho, ho! Przekrój przedmiotowy: od matematyki i logiki, poprzez projektowanie sieci informatycznych, filozofię,psychologię, emisję głosu, na historii sztuki kończąc! Ale fajnie jest! A włąściwie było, bo to już historia... Tzrymam za Ciebie kciuki! I to nie tylko w nadchodzącej sesji!!! A sprawdziany - cóż myślę, że jak wszędzie: jak się człowiek nauczy, to są proste!Ale na pewno dasz radę! To są rzeczy z grubsza nieobce ludziom o pewnym wykształceniu, oczytaniu i o ogólnej wiedzy. Uff, ale sobie posłodziłam ;-)))
    Pozdrawiam.
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. No to mnie pocieszyłaś, w kwestii tej matematyki. Póki co podyplomówka trudna nie jest. Dużo praktycznych rzeczy nam panie pokazują, ale sprawdzianu troszkę się obawiam. Po polonistyce nie sprawi mi trudności bibliografia czy historia książki (mmm...), ale obawiam się nieco przedmiotów informatycznych. Logikę miałam na filologii, a emisję głosu na logopedii. Nie wydaje mi się jednak, aby te przedmioty były przydatne na podyplomówce. No nic, zobaczymy. Swego czasu postąpiłam wielce zmyślnie i rozsądnie wydając się za informatyka. Miejmy nadzieję, że ten krok teraz zaprocentuje ;) ;)

    Olu, witaj! Miło, że do nas zaglądasz!

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdzie podziały się wszystkie zdjęcia?? Nie wspominając już o nowych postach? Dobrze że chociaż archiwalne wpisy pozostały; jak się człowiekowi zatęskni za Mirmiłowem, to ma przynajmniej do czego wrócić.. Ale jak to mówią, książka której nie masz ochoty drugi raz czytać, i tego pierwszego razu nie była warta.. Z pozdrowieniami :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Może na Blogu zalęgły się mole?... Oby nie! - szkoda każdego wpisu, zdjęcia... Mam nadzieję, że uda się uzupełnić powstałe braki.

    Pozdrawiam i wracam do przesympatycznej lektury :)

    OdpowiedzUsuń