środa, 1 sierpnia 2012

Ranek jakich wiele

Od dzieciństwa jestem sową. Klasyczną sową, która gdy tylko może daje upust swej sowiej naturze. W czasie ferii i wakacji spędzam zatem na lekturze upojne noce i chodzę spać, gdy ptaszkowie rozpoczynają poranne trele. Sami zatem rozumiecie, że średnio mnie cieszy, gdy chwilę później - drastycznie wyrwana z fazy REM - słyszę radosne:
Tup!Tup!Tup!tuptuptup!
- JEEE-STEM! Dzień dobry, ach! dzień dobry!! Cieszysz się bezgranicznie, że widzisz Bolusia?! Tęskniłaś za mną nieopisanie?!
Tu następuje wsadzenie mi mokrego pyszczka prosto w nos lub w ucho, dalej energiczne strzelanie hurra-radosnych baranków w policzek i szczękę, przytulanie się z całej siły do szyi i twarzy, podgryzanie grzywki, nosa i brody, dziarskie szarpanie za płatek ucha, a wszystko przy wtórze okrzyków:  
- Cóż za przepiękny dzionek się zapowiada! Że leje? To nic! Będziemy się bawić! bawić! bawić! hopsać! skakać! tańczyć! polować! ścigać się! fruwać! latać! pędzić "między stoły, stołki, ganiać, uciekać, wywracać koziołki", zrzucać i psocić i szaleć do znoju... !!! Będzie super. Wstawaj! Wsta-waj!

Znosi to Duża, nareszcie nie może,
Unosi się w łóżku i prosi w pokorze:
Zmiłuj się, Boluś, skacz spokojniej nieco,
Bo wokół przecież pióra z poduch lecą...

A na to Boluś:
Jestem, Ziomku, w swoim domku!

Cóż zatem robić, Duża ani piśnie,
Pójdzie do kuchni i ekspres naciśnie...

Co??? Najpierw kawa?! Żadne takie. Od razu słychać gdzieś z okolic podłogi żywo wyrażaną pretensję:

- Znaj swe miejsce, Mociumpanie,
Najpierw dawaj nam śniadanie!
Myj miseczki, bo już pora,
Aby chrupkę dobyć z wora!

Nie wszyscy jednak są zadowoleni z faktu, że Duża sypie chrupki. Jożo na przykład już dawno podjął decyzję, że czas zacząć utrzymywać się samemu. Czas pójść do pracy i każdy grosz wydawać na Felixy. Joż kocha  Felixy (a zwłaszcza galaretkę w nich zawartą) i nie rozumie, dlaczego Duża serwuje je tak rzadko, wtykając do miseczek raczej suchego, gotowanego kurczaka, kompletnie bez galaretki.
Postanawia zatem zostać kotem pracującym i po raz kolejny próbuje wyjść rankiem z domu. Gdzie będzie pracował? Jak to gdzie - u ojca. To znaczy - u Dużego. I tu rozpoczyna się odwieczny, międzypokoleniowy konflikt, bowiem Duży wcale nie zamierza nigdzie Joża zabierać.
Może pragnie, aby jego potencjalny pomocnik najpierw zdobył wykształcenie? Może uważa, że mały leniuch, który dotąd potrafił tylko prezentować światu tłuściutki brzuszek - zepsuje mu reputację? Może jest zdania, że skoro on sam dochodził do wszystkiego o własnych siłach, to nie będzie Jożowi niczego ułatwiał? Trudno powiedzieć.
Jożo zatem zostaje w domu, podobnie jak Czesio, który dziś również postanowił nieco sobie dorobić. Gdzie zamierzał wyjść - nie wiem, ale pewne jest, że nim zacznie jakiekolwiek życie zawodowe, powinien popracować nad swym wizerunkiem. Chciał bowiem udać się w bliżej niesprecyzowanym kierunku, odziany w moje buty. Balerinki.







8 komentarzy:

  1. :) Przynajmniej jest wesoło ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! ..ojejku:) Jożik ma cycuchy jak moja Marcyśka po ogoleniu brzucha...cudne...cudne...takie różowe do myziania:):) A Czesio...hm...kanony mody i elegancji zdaje się nie są mu obce...wszak obuwie wybrał w kolorze pasującym do futra!!!:)Wizerunek ma niezmiennie zachwycający!!!
    Boluś! a z Tobą..Duża to nie ma lekko...kotek rządzi!rozpieściuch!....oj...ale jak odmowić koteczkowi...no jak;)...u mnie od 12 lat rządzi niestrudzenie kota, a od ponad roku osiągneła władze absolutną!!!!!Boluś...ty też dasz rade!)))e.g.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uroczy tekst, bardzo lubię czytać Pani bloga. Prosze o więcej
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. hmmm..życie z kotem :)...nikt nie mówił, że ma być łatwe :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Powinnaś pisać książki dla dzieci/ja tam też bym chętnie czytała/o Twoich kotach,które dodatkowo powinny być ilustrowane zdjęciami tychże:)))Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha ha :)! Piękne wierszyki... :) I bardzo współczuję poranków po sowim czytaniu :D...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyrazy współczucia dla Sowy przesyła Skowronek. Wbrew pozorom to jest też niekomfortowe. Mamy sąsiadów, którzy bardzo późno kładą się spać i do późna prowadzą nocne Polaków rozmowy wspomagane rdzennie polskim słownikiem wyrazów ... ekhm. Upał jest, w nocy duchota, więc okna otwarte i serial "Sąsiedzi- reality show"..."
    Już wolę, skoro świt wstać, poczytać (ostatnio seria reportaży) i wreszcie móc się skupić nad lekturą.
    W majowy weekend mi nie wyszło. Wstałam o cokolwiek, jak na mnie też barbarzyńskiej godzinie 04.30. Sąsiadom się chyba budziki przekręciły o 12 godzin. Od 5.30 awantura taka, że nawet mój TŻ (ps. operacyjny Sowa ;)) się obudził, a koty (przesypiające zwykle całą noc i pół ranka) zwiały do drugiego pokoju.
    Nie zgadniecie, o co.
    Przy użyciu słownika %&^@#@ i lżejszych sprzętów domowych sąsiad przez ponad godzinę tłumaczył żonie, że 1 maja jest świętem międzynarodowym, a ona jemu, że komunistycznym.
    I spróbuj tu być Czytającym Skowronkiem ... ;)
    A wracając do Bolusia, to na usta ciśnie się tylko jedno pytanie, które już kiedyś padło: któż te dzieła pojąć zdoła? ;)
    Uściski i głaskacze dla Niebieściuchów oraz Niebieściucha Honorowego. M.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniado chyba ten aranżowany związek Twojego Joża z moją Amelką będzie udany...Amka uwielbia sosik z Gurmetów i z RC w saszetkach.Fionia wyżera za to "treść"z tychże.No i wychodzi jak tylko uchylą sie drzwi.Zarabiać może jako dziwadełko.Np. spać fikając jednocześnie nogami itp.
    Nadmienię,że nauczyła się ostatnio siadać jak Joż.A brzuch ma ogolony, więc wyglądają z Jożem jak pozytyw (mały) z negatywem (dużym).
    Joż ma FANTASTYCZNE, piękne ,zadbane futerko!!!
    Muszę koniecznie popracować nad Amką...ale jak ktoś jest białym persikiem i lubi spać na podłodze na wznak...eeech...westchnąl Kotkins podłamany...

    OdpowiedzUsuń