Zanim przejdę do relacji nieco bardziej aktualnych, chciałam się z wiernymi czytelnikami podzielić garścią zdjęć, by udokumentować nasz półtoraroczny pobyt w nowym miejscu.
Tak oto wyglądał pręgowany nieszczęśnik w dwa dni po operacji. Nie wiedzieć czemu lubił leżeć w kuwecie i mieć nóżkę opartą niczym na wyciągu. Pod takim dziwnym kątem.
Tu zaczął "chodzić". Chciałabym rzec: "chodzić powolutku", ale chodzenie pacjenta odbywało się tak, że podkasywał pod siebie cały ten czerwony, sztywny konstrukt i zasuwał na trzech łapkach jak burza.
Prawdziwy dramat zaczął się po zdjęciu opatrunku. Bolusiński bowiem nie mógł wychodzić WCALE. Bardzo był smutny. Tragizmu dodawał kołnierz, zapobiegający degustacji szwów.
Wierny przyjaciel Miś odwiedzał Bolutka w myśl zasady "Więźniów nawiedzać, chorych pocieszać" i czuł się wyjątkowo szlachetnie. Misio tracił rezon, gdy Bolutek pomykał z opatrunkiem po mieszkaniu, śmiertelnie się bowiem tegoż opatrunku obawiał.
Dziś Boluś czuje się zadziwiająco dobrze. I nie rezygnuje z ulubionych rozrywek.
Dzielny kotek !!!!
OdpowiedzUsuńA przyjaciel w potrzebie też się znalazł :-)
Kotki sobie wzajemnie pomagają w chorobie, zauważyłam to u swoich ku mojemu wielkiemu zdziwieniu i radości.
Zdrówka !!!!
Współczuję z powodu Polci, podziwiam was bardzo i cieszę się że jesteście znowu. Jesteście wszyscy.
OdpowiedzUsuńSerdeczności poranne. :)
Niezłą szkołę życia ma za sobą Bolutek ... <3
OdpowiedzUsuńAmysiu, ze SZKOŁY to dziecko jednak coś wynosi. Bolutek w tej pręgowanej makówce nie wyniósł NIC.
UsuńAlison, Misio był dla Bolutka "matkiem zastępczym" gdy ten uczył się chodzić, więc teraz się czuje odpowiedzialny...
Elko, witaj najserdeczniej!
Widziałam kiedyś na yt film jak kot reanimował kota przejechanego przez auto,nie dało się tego oglądać bez wzruszenia.Koty to bardzo mądre stworzenia:)))
OdpowiedzUsuńBiedniutki koteczek, ale przynajmniej wychodził..
OdpowiedzUsuńWspółczujemy i przesyłamy życzenia zdrówka.
OdpowiedzUsuńBiedna była ta woja koteła,ale jak energicznie zachowywał się z opatrunkiem!Koty są genialne!(Mój też)
OdpowiedzUsuńBiedne kocisko szkoda mi go bardzo :(
OdpowiedzUsuńOj, dobrze że doszedł biedak do siebie! Pozdrowienia...
OdpowiedzUsuń