czwartek, 10 marca 2011

AntyKOTcepcja. Post (nie)tylko dla dorosłych.

Jest późny wieczór. Pierwszy po mojej dwumiesięcznej nieobecności w Mirmiłowie. W sypialni cichutko szemrze nastrojowa muzyka, chłodzi się wino, a całe łoże o wymiarach (to ważne!!) 210x175 zaścielone jest pachnącą pościelą. Przeciągając się w jedwabistej piżamce, rozpływam się w poczuciu totalnej błogości i topnieję na myśl, że oto jestem w domu! Mąż pluska się w łazience, a ja sobie czekam, szczęśliwa do szpiku kości, szczęśliwa absolutnie i najdoskonalej.
- Cześć! Wiesz co, strasznie tu dużo u ciebie miejsca. - rzecze Miś gramoląc się na łóżko od strony nóg.
- Cukierku-pierożku! Chodź do Anusi, moje pyszczydełko najukochańsze! Moje słodziątko... Tęskniłeś??
- O tym za chwilkę. Gdybyś tak odrobinkę się przesunęła, tak minimalnie, to ja bym się tu położył. Że niby dużo miejsca jest? No tak, ale tu fałdka niezbyt wygodna, a tu z kolei gniazdka nie mogę sobie wydrążyć. Że co? Że to twoja noga? I brzuch? Ale to nie szkodzi przecież. No ja leciutki jestem i jak ci się na kostkach położę, to nic się nie stanie. O, tak jest idealnie - na obydwu nogach. Nie! Nie ruszaj się, bo ja przecież spadnę! Leż spokojnie, bo przecież mi będzie niewygodnie. O, tak jest dobrze. Tylko trzymaj nogi równiutko złączone i nie ruszaj się. Nie ruszaj! I złączone. Tak, teraz śpimy, do rana, dobranoc.
- Cześć! - tym razem wita się ze mną Pola. - Ciasno tu u ciebie. Co mówisz? Że to duże łóżko? Kochana, ludzie nigdy nie nauczą się produkować prawdziwie dużych łóżek dla kotów. Przesuniesz się ździebełko? Nie masz gdzie? Misiu leży? No nic. Nie, nie przeszkadzaj sobie, ja się ułożę na twoim brzuchu. Cieplutka jesteś, a ja tęskniłam. No, nie daj się prosić. Ja leciutka jestem przecież. Leżysz sobie wygodnie, to się troszkę podziel ciepłem ze stęsknionym kotem. Tak, tu, na żołądku będzie idealnie. Masz taki fajny dołek pod żebrami. Boli? Oj tam, oj tam. Nie chcę nic mówić, ale czy ty aby nie za dużo zjadłaś? No. Dobranoc. Śpimy sobie do samego ranka. Fajnie, że jesteś. Ale się nie ruszaj! No nie ruszaj, mówię!
- Cześć!! To ja, Cześ! Miałabyś coś przeciwko, jak bym się tu obok na podusi walnął? Że za duży jestem? Ale wiesz, gdybyś się nieco przesunęła, to starczyłoby miejsca dla wszystkich. Ja nawet ostatnio słyszałem, że ludzie to na poduszkach spać nie powinni. Zdrowiej dla kręgosłupa, gdy - rozumiesz - człowiek kotu poduszkę odda. O tak, właśnie, no posuń głowę jeszcze ciutkę. Nadepnąłem ci na czoło. Przepraszam, ale gdybyś się posunęła, to nie byłoby tego problemu. O, widzisz? Bez poduszki jest ci wygodniej, prawda? No bez porównania. Wiedziałem. Ja to mam giętki kręgosłup, więc - rozumiesz - mi spanie na poduszce nie zaszkodzi, ale o ciebie muszę dbać. No, to leż sobie spokojnie i nie wierzgaj nogami, bo się Misio denerwuje. Jak go zrzucisz, to strzeli focha i ze trzy dni się nie odezwie. Będzie mu przykro i po co to? Po co, rozumiesz, negatywną atmosferę wytwarzać? Poli też nie budź, bo zaraz awanturę wywoła. Leż sobie spokojnie, a wszyscy będą zadowoleni.

Obłożona kotami, które ważą jakąś tonę, z nienaturalnie wykręconym karkiem, bez poduszki, czekam na męża. Przychodzi, kładzie się. Nim jednak zdąży choćby się nade mną pochylić, choćby słowo wypowiedzieć, między nami przetacza się góra futra.
-Cześć!! Ale żeście się porozkładali. No nie ma miejsca dla mnie. Ja się tu walnę w środeczku, dobra? Tak między wami. Zmarzłem, czy coś? Duży nie grzeje. Oszczędza. Jak bym się tu skulił między waszymi głowami, to nie byłoby źle, prawda? Taki wierszyk napisał kiedyś pan Klimek, mądry człowiek:

Wiem niewiele, ale powiem, co wiem,
Choć nie będzie to pewnie myśl złota.
Najpiękniejszą muzyką przed snem
Jest mruczenie szczęśliwego kota.

W mojej głowie powstaje wierszyk jednak nieco inny:

Z doświadczenia Wam powiem, co wiem,
Myśl to bardziej drewniana niż złota:
Nie masz dzieci? Cóż, nie będziesz ich mieć,
Póki w łóżku swym gościć chcesz kota.

9 komentarzy:

  1. Aniu,super dobranocka.Pozdrawiam z asystentami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, te koty ! Doskonale wiedzą kiedy się wepchać dużym do łóżka ;-)
    Są dwa wyjścia w takich sytuacjach :
    1. Koty zostają po drugiej stronie drzwi,a Wy musicie mieć zatyczki do uszu aby nie słyszeć ich głośnych protestów .
    2. Korzystacie z noclegu w najbliższym hotelu ;) odstępując futrom własne łóżko :-p
    Fajne wierszyki ..oba :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. :)) Ale mimo wszystko najmilej w domu. Twój wiersz super.

    OdpowiedzUsuń
  4. rewelacja ja ma dwa kocurki jeden spał ze mną a właściwie na mnie, niestety od kiedy przyniosłam najmłodsze dziecko do domu ze szpitala jest strasznie nafochany . przez pierwszy miesiąc w ogóle nie wchodził do pokoju, teraz jest lepiej ale i tak mnie unika,za każdym razem patrzy na mnie z wyrzutem jakby mi wypominał że przyniosłam do domu nowego kota i w dodatku bez futra .Nigdy nie sądziłam że kot może się obrazić na swoją kochaną pańcię. niestety obserwuję zazdrość w najładniejszej wersji, pocieszam się tylko myślą że może niebawem mu przejdzie...w tej sytuacji zadowolony jest mój synek bo teraz kot uwielbia jego i z nim śpi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam z narastającym poczuciem deja vu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. :))))
    To miło że się nie obraziły że Cię nie było przy nich tym razem :).
    Czy ktoś wie może co kotki mają z tym spaniem na nogach/w nogach człowieka? Nie mogę tego zrozumieć :).

    OdpowiedzUsuń
  7. My przed Frankiem zamykamy drzwi:)bo kiedyś niezauważony został pod łóżkiem ,to mnie tak zmiałczał,że hej:))))))

    OdpowiedzUsuń
  8. He, he, he...Skąd ja to znam? Mam to samo, tyle metrów kwadratowych a moje zawsze będą gdzie ja. Kanapa 2-osobowa jak najbardziej jest kanapą dla dwóch stworzeń, tyle, że ja zwykle nie mam gdzie usiąść. A miny moich kotek dają jasno do zrozumienia: przecież jest tyle miejsca na podłodze....Pozdrawiam, Wanda

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu, przeczytałam, jak deja vu ;)
    Nie było nas dwa dni-koty miały nastawiane miseczki z chrupsikami w kilku miejscach, drzwi w mieszkaniu pozabezpieczane, żeby nic się przypadkowo nie zatrzasnęło, postawione dodatkowe kuwety.
    Koty spisały się na medal. Cokolwiek były zaspane, jak koło pierwszej w nocy wróciliśmy z podróży. Nie dowierzały, że w końcu przyjechaliśmy ;)
    Najlepsze było to, co potem. Starszy Rudzielc przestał w ogóle syczeć na Młodego (co przedtem czynił hurtowo, bez okazji i na zapas). Nie warczy już. Na nikogo.
    Mało z tym. Od tych paru dni obydwa śpią z nami i to tak, żeby się nawzajem kociodotykać i dotykać nas (łebek na mnie, ogunek na menżu ;) ).
    Matko kochana, musieliśmy gdzieś pojechać (a nie było z kim kotulstwa zostawić na te 2 dni), żeby takie przytulasy zastać po powrocie :D
    Pozdrawiamy ulubioną blogerkę i jej footra ;) . M.

    OdpowiedzUsuń