wtorek, 27 października 2009

Już jest dobrze...

Od pewnego czasu Spokój zamienia się w Radość. Żyje według jednej zasady: "patataj, patataj, myszkę daj i mięska daj!". Wielgaśnymi, przepastnymi oczami, o kształcie idealnie okrągłego klejnotu, wpatruje się nieruchomo w Dużą i słucha, słucha... Jest już pewien, że wszyscy go kochają, że nic złego się nie przytrafi. Jeszcze niedawno był prawie pewien. Prawie... Bo, gdy rozsunął się stosik papierów pod dotykiem łapki, albo gdy niechcąco zrzuciła się ładowarka do telefonu, mieszkaniec łaciatego futerka stawał się jednym wielkim przerażeniem. Uciekał na oślep i zaszywał się w kąciku. Gdy podchodziła Duża, malec drętwiał ze strachu: nie będziesz krzyczeć? Ja nie chciałem, nie chciałem zrobić bałaganu, nie krzycz na mnie, tylko nie krzycz i nie dotykaj, ja już więcej nie ruszę, odejdź, proszę, zostaw mnie... Dużej było tak strasznie przykro i smutno, jakby ktoś jednym głupim ruchem na zawsze zniszczył słońce. Wyciągała ręce po zmartwiałe ze strachu ciałko i mocno przytulała. "Nigdy w życiu na ciebie nie krzyknę, jesteś mądry, cudowny, kochany, moje najmilsze słoneczko"... Futerek z niepokojem patrzył na "katastrofę", której stał się sprawcą. - Nie wrócimy tam?? Ja wiem, co zrobiłem. - Wrócimy, maluszku, żebyś zobaczył, że nic się nie stało. Duża sadzała łaciatego Futerka na rozrzuconych papierach, albo tuż obok ładowarki, głaskała, przytulała i bawiła się z nim myszką. Futerkowy świat powolutku wracał na właściwe tory.
Aż wrócił całkiem. Znów jest dobrze. Tu nikt nie krzyczy. A myszka jest mięciutka i różowa. I cała tylko dla Futerka. Tak jak Duża.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz