środa, 1 sierpnia 2012

Dr Boluś i Mr Boluś

Południe upływało spokojnie. Duża zorganizowała sobie apetyczny stosik lektur na sierpień, a Bolutek - zawsze chętny do pomocy - postanowił popilnować skarbu i poczuć się bardzo dumnym z piastowanej funkcji. 


Nagle... dostrzegł JEGO. Leżał on tak samo jak Boluś i wbijał w Bolusia złociste swe spojrzenie. Kotek postanowił zbadać, z kim ma sprawę... Był bardzo uprzejmy, zagaił pogodnie...


... jednak nieznajomy, z tajemniczego powodu, spoglądał na Bolusia co najmniej podejrzliwie.

Krew się w Bolusińskim wburzyła na tę jawną zniewagę. Przychodzi taki na bolusiowe biurko, ośmiela się wyglądać tak jak Boluś, ewidentnie czai się na własność bolusiowej Dużej i jeszcze pozostaje nieuprzejmy! Pręgowany gospodarz postanowił wydobyć zatem intruza zza brązowej ramki i przynajmniej solidnie mu napyskować, bo bić się jeszcze nie do końca umie. Szukał z jednej strony:

i z drugiej...


Już, już miał dopaść swoje groźne alter ego, gdy nagle, nie wiedzieć jakim cudem został zepchnięty na brzeg biurka! Pazurki przednich łapek zatańczyły po śliskiej powierzchni, rozpaczliwie smyrgnęły w powietrzu białe skarpetki i Boluś I Dzielny runął w przepaść...
Cuda jednak się zdarzają, a odwaga zostaje nagrodzona. Bolutek zatrzymał się na czymś miękkim, ciepłym, co wydawało się mocno obrażone, pełne pretensji i jakby z nagła rozbudzone, ale przynajmniej uchroniło naszego bohatera przed poważnymi stłuczeniami:








11 komentarzy:

  1. no w końcu od tego dorosłe kotki są żeby malca z opresji "ratować" :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pytanie, ileż można... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. można dużo...a nawet trzeba:) fajne takie miękkie lądowanie...dziwie się, że Boluś nie chciał jeszcze raz:)!!!..to ci dopiero byłaby zabawa... Mirmiłów kwitnie i tętni życiem... rozpieszczają nas opowieściami...trudno będzie odwyknąć, czy przejść na dietę;)
    Akcja lusterkowa..to kocia klasyka w najlepszym wydaniu!!!!e.g.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój kochany maluszek:)))Jak się cieszę ,że do Was trafił:))tyle fajnych rzeczy się dzieje dzięki niemu:)))))A tak starszyzna by się leniwie przeciągała z boku na bok:)))))..........a my?co byśmy czytali?:))))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja kcem niebieskiego kota!!!!
    Kotkins

    OdpowiedzUsuń
  6. Bolutek jest świetny! A starsze rodzeństwo jest po to, żeby młodszych ratować :) Nie ma bata :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za miłe komentarze.

    Kotkins, Ty uważaj, bo marzenia mają to do siebie, że się spełniają...
    Ja chciałam niebieską szylkretkę - i mi pod dom przywieźli.
    Chciałam burasa w skarpetkach - i na śmietniku mi znaleźli.
    Trzeba być ostrożnym z wypowiadaniem życzeń. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. to jest nas dwie...ja też "kcem" ...niebieskiego kota...najbardziej na świecie...i koniecznie żeby był w typie Czesia:)e.g.

    OdpowiedzUsuń
  9. Boluś to ostatnio mój ulubiony bohater ;) Pozdrawiam Małego Bohatera ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie się podoba i Boluś Jekyll, i Boluś Hyde. Czuję (reszta dojrzeje, jak przyjdzie czas ;) )nieodpartą potrzebę posiadania Trzeciego Kota, który jak dwa Nasze, sam sobie nas wybierze ... Maści i pci ;) obojętnej. W końcu to zaszczyt jest: być wybranym przez kota. No co, no nie ? :) M.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostrzegam wszystkich przed samospełniającą się mocą życzeniową. Mamy Trzeciego Kota. I to jeszcze maści, która miała być obojętna, a marzyła się smoliście czarna... I jest smoliście czarna od czubka wąsów do czubka ogona. No i wybrał nas sobie sam.
    Kocury dogadały się w trymiga, syki zdarzają się z rzadka, tak dla zachowania hierarchii bardziej.
    Co u Bolusińskiego? Koci Tercet pozdrawia Mirmiłowo. M.

    OdpowiedzUsuń