Południe upływało spokojnie. Duża zorganizowała sobie apetyczny stosik lektur na sierpień, a Bolutek - zawsze chętny do pomocy - postanowił popilnować skarbu i poczuć się bardzo dumnym z piastowanej funkcji.
Nagle... dostrzegł JEGO. Leżał on tak samo jak Boluś i wbijał w Bolusia złociste swe spojrzenie. Kotek postanowił zbadać, z kim ma sprawę... Był bardzo uprzejmy, zagaił pogodnie...
... jednak nieznajomy, z tajemniczego powodu, spoglądał na Bolusia co najmniej podejrzliwie.
Krew się w Bolusińskim wburzyła na tę jawną zniewagę. Przychodzi taki na bolusiowe biurko, ośmiela się wyglądać tak jak Boluś, ewidentnie czai się na własność bolusiowej Dużej i jeszcze pozostaje nieuprzejmy! Pręgowany gospodarz postanowił wydobyć zatem intruza zza brązowej ramki i przynajmniej solidnie mu napyskować, bo bić się jeszcze nie do końca umie. Szukał z jednej strony:
i z drugiej...
Już, już miał dopaść swoje groźne alter ego, gdy nagle, nie wiedzieć jakim cudem został zepchnięty na brzeg biurka! Pazurki przednich łapek zatańczyły po śliskiej powierzchni, rozpaczliwie smyrgnęły w powietrzu białe skarpetki i Boluś I Dzielny runął w przepaść...
Cuda jednak się zdarzają, a odwaga zostaje nagrodzona. Bolutek zatrzymał się na czymś miękkim, ciepłym, co wydawało się mocno obrażone, pełne pretensji i jakby z nagła rozbudzone, ale przynajmniej uchroniło naszego bohatera przed poważnymi stłuczeniami:
no w końcu od tego dorosłe kotki są żeby malca z opresji "ratować" :))
OdpowiedzUsuńPytanie, ileż można... ;)
OdpowiedzUsuńmożna dużo...a nawet trzeba:) fajne takie miękkie lądowanie...dziwie się, że Boluś nie chciał jeszcze raz:)!!!..to ci dopiero byłaby zabawa... Mirmiłów kwitnie i tętni życiem... rozpieszczają nas opowieściami...trudno będzie odwyknąć, czy przejść na dietę;)
OdpowiedzUsuńAkcja lusterkowa..to kocia klasyka w najlepszym wydaniu!!!!e.g.
Mój kochany maluszek:)))Jak się cieszę ,że do Was trafił:))tyle fajnych rzeczy się dzieje dzięki niemu:)))))A tak starszyzna by się leniwie przeciągała z boku na bok:)))))..........a my?co byśmy czytali?:))))))))
OdpowiedzUsuńJa kcem niebieskiego kota!!!!
OdpowiedzUsuńKotkins
Bolutek jest świetny! A starsze rodzeństwo jest po to, żeby młodszych ratować :) Nie ma bata :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe komentarze.
OdpowiedzUsuńKotkins, Ty uważaj, bo marzenia mają to do siebie, że się spełniają...
Ja chciałam niebieską szylkretkę - i mi pod dom przywieźli.
Chciałam burasa w skarpetkach - i na śmietniku mi znaleźli.
Trzeba być ostrożnym z wypowiadaniem życzeń. ;)
to jest nas dwie...ja też "kcem" ...niebieskiego kota...najbardziej na świecie...i koniecznie żeby był w typie Czesia:)e.g.
OdpowiedzUsuńBoluś to ostatnio mój ulubiony bohater ;) Pozdrawiam Małego Bohatera ;)
OdpowiedzUsuńMnie się podoba i Boluś Jekyll, i Boluś Hyde. Czuję (reszta dojrzeje, jak przyjdzie czas ;) )nieodpartą potrzebę posiadania Trzeciego Kota, który jak dwa Nasze, sam sobie nas wybierze ... Maści i pci ;) obojętnej. W końcu to zaszczyt jest: być wybranym przez kota. No co, no nie ? :) M.
OdpowiedzUsuńOstrzegam wszystkich przed samospełniającą się mocą życzeniową. Mamy Trzeciego Kota. I to jeszcze maści, która miała być obojętna, a marzyła się smoliście czarna... I jest smoliście czarna od czubka wąsów do czubka ogona. No i wybrał nas sobie sam.
OdpowiedzUsuńKocury dogadały się w trymiga, syki zdarzają się z rzadka, tak dla zachowania hierarchii bardziej.
Co u Bolusińskiego? Koci Tercet pozdrawia Mirmiłowo. M.